Najstarsza wybierała się na wakacje samolotem.
Nieopatrznie spytałam czy ma walizkę ;)
Po co? - przecież uszyjesz mi worek!
Słabo protestowałam...
Worek miał być z pogniecionego, grubego lnu;
Jasny, by się łatwo brudził - taka patyna ;)
I łapać wymiary bagażu podręcznego.
Reszta zależała ode mnie.
Pocięłam więc lnianą, dwubarwną, starą roletę rzymską,
a na wnętrze piękną flanelę w kratkę i
wzięłam się do pracy ... w dniu wylotu.
Na stronie w kratkę - torba jest dwustronna
wszyłam kieszeń i kółko do przyczepiania smyczy.
Strona lniana zachowała elementy rolety,
a dno przepikowane i oblamowane zostało na pomarańczowo,
by pasowało do lin ściągających.
O! i jest :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz