wtorek, 16 lutego 2016

W chustę zamotana...

Dawno, dawno temu zebrałam resztki włóczek  dobrze komponujących się kolorystycznie
i zabrałam się do pracy. Był to rok 2013.
Szal skończyłam i zszyłam na wąski czapko-szalik na życzenie Najmłodszej.
Przeleżał w szufladzie, jak wyrzut sumienia.
Ostatnio wróciłam do pierwotnego projektu i dałam mu nowe życie.
Teraz już nie leży w kącie, a chętnie wychodzi w miasto :)


Poniżej jeszcze wersja pozszywana i wąska:


Wybaczcie Jolce fryzurę, ale jej peruka ostatnio miała przykre przejścia...


Szal w pełnej krasie w roli "chodnika"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz